piątek, 3 października 2014

Zatoka delfinów

Hej. Wiem, że jestem tu po miesięcznej przerwie i , że nie skończyłam jeszcze opowiadania, ale muszę was poinformować , o czymś co mną poruszyło. Obejrzałam dziś film dokumentalny "Zatoka Delfinów". Jest to reportaż kręcony przez ludzi, którzy są w stanie poświęcić praktycznie wszystko, by uświadomić społeczeństwo o tragedii rozgrywającej się w zatoce Taiji w ... Japonii. Tak. Jestem miłośniczką Japonii, jednak jednocześnie jej nienawidzę. Paradoks , a jednak. W sumie to może nie samego kraju, ludzi, jak ich władz. Władz, które ukrywają fakt , że karmią ich dzieci w szkolnych stołówkach mięsem delfinów pełnego od trującej rtęci. Japończycy nawet  nie są świadomi, że w ich kraju mają miejsce takie rzezie, jak ta zatoce Taiji. A powracając do samych polowań na delfiny - nie rozumiem , jak można zabijać, bądź też zamykać w niewoli ( różnego rodzaju akwaria) , skoro te istoty posiadające świadomość i niezwykłą inteligencję , są szczęśliwe jedynie na wolność. Płakałam na tym filmie , tak jak jeszcze nigdy na żadnym innym. Słowa , kiedy były trener delfinów , który właśnie był pomysłodawcą tego filmu , Ric O'Barry , opowiadał o "samobójstwie" jego podopiecznej Cathy ( delifin to oczywiście był) wyryły się w mojej pamięci. "Wzięła ostatni oddech w moich rękach" , może nie jest to dokładny cytat, ale jego sens jest taki sam. Cathy jako delfin nie oddycha z automatu, jak my. Każdy oddech jest świadomy. Czyli równie dobrze może przestać oddychać, od tak. Cathy była w depresji ponieważ żyła w niewoli - niewola nie jest dla delfinów. Ten film przekonał mnie tylko o tym, że ludzie w większości myślą tylko o pieniądzach. Wytłumaczenie, że zabijają delfiny, jako szkodniki zagrażające populacji ryb jest śmiechu warte. Japonia , która jest krajem zadłużonym płaci grosze dla biednych krajów, by łączyły się z nią w połowach wielorybów . Wyzysk . Kłamstwo. Bo dla populacji ryb w oceanach i morzach zagrożeniem to nie są delfiny, a po prostu ludzie, którzy myślą , że rybki to się nigdy nie skończą i można je jeść ile się chce. A tu coraz głośniej o tym, że już niedługo to o rybce na talerzu to będzie można tylko wspominać. Jeśli ludzie zniszczą wielki ekosystem jakim są wody, to życie przestanie istnieć na Ziemi już niedługo. Człowiek stworzył świat pieniędzy, wojen , nienawiści i chciwości, a teraz świat niszczy człowieka powodując jego upadek moralny i zagubienie w tym co dobre, a co złe. Ludzie niszczą siebie, niszczą zwierzęta, niszczą naturę i niszczą świat. Czy kiedykolwiek coś pójdzie w lepszym kierunku, by przyszłe pokolenia żyły lepiej? Czas przyniesie odpowiedzi.
Polecam http://zalukaj.tv/zalukaj-film/6535/zatoka_delfinow_the_cove_2009_.html
Podpiszcie petycję tu.
Pamiętajcie, że wszystko zależy od nas, od tego jak będziemy żyć!


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Może jednak...

Hej. Dzisiaj postaram się napisać post po staremu , czyli taki super poplątany, pełen moich niezrozumiałych rozważań o życiu, śmierci, o wszystkim i niczym. Szkoła zbliża się z zawrotną prędkością, wakacje jeszcze niby trwają , a ja już mam dość nauki. Dobra, ale mam to na własne życzenie, bo sama zgłosiłam się do olimpiady biologicznej i teraz muszę się pochylać nad zacną pracą badawczą. Ale to temat na inne dni. Albo w ogóle lepiej o tym nie pisać. Przynajmniej nie tutaj. O właśnie... Dziś może o filozofii każdego z ludzi , co wypada a co nie. Jak dla mnie to trochę głupio brzmi, ale taka prawda. Cóż , bo wielu z was zapewne doświadczyło, czegoś w stylu, że babcia mówi, że np. do kościoła wypada ubrać się elegancko, albo nie wypada mlaskać przy jedzeniu. No i cudnie. Ale co z tego, jak pojedziemy na drugą półkule i będzie wypadać co innego, a nie wypadać co innego. To piękne, że kultury na świecie są tak odmienne, a jednocześnie człowiek nie może poczuć się pewnie jadąc do obcego kraju. Bo u nas może nie wypada mlaskać przy jedzeniu, ale wielu krajach Dalekiego Wschodu, jak np. w Chinach, czy Japonii ten nawyk jest pożądany, gdyż człowiek wyraża zadowolenie ze smacznego posiłku i jest to pochwałą dla kucharza. I weź tu bądź mądry człowieku... Tu tak, tam siak. Ale wiecie co wam powiem, że tak nazwana przeze mnie filozofia co wypada , co nie jest przydatna, bo pierwsze , dzięki temu kultury nadal są w pewien sposób odrębne pomimo postępującej globalizacji , a po drugie, czy was też nie denerwuje jak ktoś mlaska przy jedzeniu? Jednak to tylko jeden aspekt tej filozofii. Bo według mnie istnieje jeszcze drugi. Jest to takie co wypada, a co nie według samego siebie. Czyli to co tolerujesz w zachowaniu innych ludzi i co potępiasz. Istnieje to pod pojęciami różnych poglądów, ideologii, ale także religii i własnego kręgosłupa moralnego. To znaczy , że np. wegetarianin potępia zabijanie zwierząt i spożywania ich mięsa a na przykład ortodoksyjni muzułmanie uznają zabijanie ludzi, czyli wojnę w imię Allaha za coś co jest przejawem religijności. To wynika z ich poglądów i religii , ale uznają to jako pojedyncze jednostki. Nie każdy musi być wegetarianinem i nie wszyscy muzułmanie są ortodoksyjni. Wiecie o co mi chodzi? To jeszcze jeden przykład i kończę. Ludzie są różni i też różnie podchodzą do innych. Jedni witają się ze znajomymi przez całusa w policzek, dla innych to coś do nie pomyślenia. A takie sprawy zazwyczaj nie są określane przez jakieś poglądy, tylko przez nas samych i np. przez poczucie naszej prywatności, czy pojęcie o przekraczaniu pewnych granic.
W najbliższym czasie dodam kolejną część mojego opowiadania, a tymczasem  do zobaczenia wkrótce.
Polecam Arctic Monkeys - Brick by brick.
Bai! Bai!





niedziela, 24 sierpnia 2014

Spełnione marzenia: Dark Rebels

Hej. Przychodzę do was z kolejną częścią opowiadania. Mam nadzieję , że się podoba... Bo jak na razie taka forma prowadzenia bloga mi bardzo pasuje, tzn. cotygodniowe posty odsłaniające kolejną część historii. Niech się jednak nie martwią zwolennicy moich tematycznych refleksji! Za jakiś czas i one powrócą do łask, szkoła zawsze daje do myślenia. Dobra, nie przedłużając , tworzę dalsze losy naszych uroczych bohaterów.
****************************************



Już od godziny siedzieli na podłodze w pokoju Judy i głowili się nad nazwą dla zespołu.
-Eh, to się nigdy nie uda! - Zirytowana Judy gwałtownie wstała i zaczęła chodzić dookoła.
-Spokojnie, musimy się dobrze nad tym zastanowić. - Miyako próbowała przemówić do wzburzonej dziewczyny.
-Jeju, nadal nie mogę uwierzyć , że się zgodziłaś założyć zespół! Ale będzie jazda! - David podekscytowany machał rękami na prawo i lewo.
- Dav ogarnij się! Ty naprawdę jesteś stuknięty! - Judy nie wytrzymała i zdzieliła chłopaka ręką w głowę. Nagle spojrzała na swoje plakaty, potem na okno z ciemnymi zasłonami , aż wreszcie na Miyako i klasnęła w ręce. - MAM! Dark Rebels!!! - David i Japonka podskoczyli wystraszeni tym nagłym entuzjazmem koleżanki.
- Dark Rebels? Znaczy , że uważasz nas za buntowników? - Miyako wstała i podeszła do Judy. - Genialne!- Uściskała ją i zadowolona zaczęła przeglądać płyty na półce.
-Dobre! Mamy już nazwę, to szukajmy teraz brakujących członków zespołu! - David zatarł ręce i wziął telefon do ręki. Wybrał jakiś numer. - Hej, Matt! Co tam u ciebie? Masz ochotę na posadkę w nowym zespole? - Chwila ciszy.- Super! To przybywaj do... Ej Judy! Co to za adres? - Zerknął na dziewczynę.
-Chruston Gardnes 44. - Powiedziała bez chwili wahania. - Czekaj, a po co ci to? - Zorientowała się , że coś się szykuje. Chłopak się rozłączył i powiedział z uśmiechem na twarzy. - Matt zaraz wpadnie. Geniusz jeśli chodzi o perkusję!- Judy spojrzała na Davida z paniką w oczach. - Ale gdzie wpadnie? Tu? Do mojego domu?!
-Nie, do świętego Mikołaja. Jasne , że tu. Omówimy z nim szczegóły. On się na tym trochę zna, zresztą ty Miyako też co, nie? - Zwrócił się do Japonki. - Ah, tak, tak. W poprzednim zespole pisałam piosenki. Mam kilka starych, jeśli chcecie mogę wam pokazać i jak się spodobają to mogę napisać nowe. - Zaproponowała nieśmiało. - Serio?! To super! Bo ja śpiewać umiem, ale pisanie tekstów mi nie wychodzi. - Roześmiała się Judy. - A kto się zna na komponowaniu muzyki?
-Po to właśnie przyjdzie Matt! Gra na prekusji i gitarze, a dodatkowo świetnie układa muzykę. - W tej chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Judy ruszyła w stronę wyjścia. - Pójdę otworzyć!
Zbiegła szybko po schodach i otworzyła drzwi wejściowe.
-Siema! - Przywitał się na oko 19 latek. Na jego widok pod Judy ugięły się kolana. Ciemne potargane włosy, skrywał pod szarą , bawełnianą czapką. Wysoki, na koszuli w czerwoną klatę rysowały się zarysy mięśni. W jednej ręce trzymał plecak, a przez ramię zwisała mu skórzana kurtka. Lekko przedarte dżinsy i ciemne , sznurowane sztyblety powoli przekraczały próg. Lecz oczy Judy zatonęły w zieleni oczu chłopaka. Stała jak zamurowana.
-Ej, koleżanko! Ziemia do koleżanki! - Matt pomachał ręką przed twarzą Judy. Dziewczyna ocknęła się i spłonęła rumieńcem.
-H-h-h-ej! -Zająkała się i wskazała schody. - Chodź do mojego pokoju, wszyscy już czekają. - I ruszyła szybko przed siebie , nie czekając na chłopaka. Tak bardzo się spieszyła , że nie zauważyła otwartych drzwi od pokoju gościnnego i wpadła na nie z impetem. Pociemniało jej przed oczami i poczuła , jak upada. Świat nagle przestał istnieć.


Co będzie dalej? Dowiecie się już wkrótce. Być może w nadchodzącym tygodniu będą dwie części, gdyż to ostatni tydzień wakacji!
Polecam Joan Jett - Bad Reputation
.Bye!

Obserwatorzy