piątek, 28 lutego 2014

Lepiej znać siebie, lepiej znać ludzi

Hello. Inspirację do tego posta zasięgnęłam na lekcji UWAGA wychowania do życia w rodzinie. To brzmi tak komicznie , ale to szczera prawda. Jak na razie nie gadamy o żadnych seksach, ani innych pierdołach, tylko zahaczamy o elementy psychologii i pogranicza socjologii. Tematy można powiedzieć , które lubię, bo zawsze znajdę sobie coś co mnie zainteresuje. Kocham rozkminiać nad głupotą ludzką , a także nad tym jak się ludzie zachowują i jakich robią siebie idiotów. Jakby mi nie wyszło z weterynarią i jeszcze paroma zawodami to zostanę psychologiem, albo kimś w tym stylu i będę mieć takie rozmyślania dzień w dzień. Dla mnie ekstra.
 Ale przechodzę do mojej inspiracji. Otóż mówiliśmy o inteligencji interpersonalnej ( międzyludzkiej) i inteligencji intrapersonalnej ( emocjonalnej). Ta pierwsza polega na prawidłowym porozumiewaniu się z ludźmi, a druga na umiejętności określenia i wyrażania w prawidłowy sposób własnych uczuć. I padło genialne pytanie: która z tych dwóch inteligencji jest ważniejsza , jeśli chodzi o osiągnięcie sukcesu? Jeszcze 10-20 lat temu uważano , że ta międzyludzka. Pewnie sobie myśleli, że jak masz dobry kontakt z ludźmi to możesz wszystko, dzięki temu , że oni pomogą, a nawet może coś za ciebie zrobią. Co się okazało niedawno, że to nie do końca prawda. I ja się podpisuje pod tym. Dla mnie , jak i dla psychologów, ta druga inteligencja , emocjonalna, jest ważniejsza. Ponieważ, by potrafić panować nad swymi uczuciami, trzeba poznać siebie. 
 
Trzeba znać swoje dobre strony i słabości także. Bo słabości powodują , że człowiek staje się silniejszy. Trzeba pracować nad sobą. To pozwoli osiągnąć sukces. A przy okazji, jeśli nie poznamy w pełni siebie, nie będziemy mogli w pełni poznać innych ludzi. Czyli nie będziemy potrafili zbudować prawdziwej więzi i tak do końca porozumieć się w poprawny sposób. Cóż, więc mogę więcej dodać, pracujcie nad tym, by zapanować nad swoimi uczuciami i poznać wszystkie swoje mocne i słabe strony. Życzę powodzenia :D Ja też się postaram 
Polecam Imagine Dragons-  Demons
Bye!






I tak... Uwielbiam Dr. House <3 Chyba obejrzę po raz kolejny wszystkie 8 sezonów :D


środa, 26 lutego 2014

Zwodnicze piękno

Hej. Dziś chyba szykują się kolejne dysputy na temat , jaki mi wpadł do głowy tak ot po prostu, mimo chodem i przypadkiem ( choć podobno nic nie dzieje się przypadkowo). Postaram się jednak krótko i treściwie wszystko to ująć , gdyż jutro tymbarkocholiczka idzie na 7.30 do szkoły , więc nie wiem jak wstanę, ale okej. Dobra. Przechodzę do meridium tejże sprawy, jakże zajmującej i frapującej ( hehe, śmieszne słówko). Piękno to coś co człowiek pożąda, czego pragnie, do czego dąży. Ale czy piękno równa się dobru? Niekoniecznie. Szczególnie jeśli mamy na myśli jedynie piękno fizyczne. Kobiety bywają piękne i niebezpieczne, czy też bezlitosne. To czyni je po prostu zimnymi zdzirami ( przepraszam za wyrażenie). Pomyślcie też o biblijnym diable. Nie może być brzydki, w końcu kusi ludzi, zachęca do czynienia zła. Niczym hostessa w supermarkecie do spróbowania próbki nowego jogurtu. Diabeł musiał być piękny. Często piękno kryje największe zło. To pyszna polewa na zakalcu . Bądź piękno, może ukrywać niebezpieczeństwo. To prawo rządzi się w naturze. Piękne , kolorowe węże koralowe, czy też skrzydlica , która wygląda niczym wcielenie rybiego anioła -> oba gatunki są śmiertelnie jadowite. Kuszą , zwodzą , a na koniec atakują. Tak, więc piękno to nie zawsze coś czego powinniśmy chcieć. Jest wiele innych wartości, które mogą wiele dobrego wnieść do naszego życia, a piękno to tylko dodatek , który mija z czasem, aż w końcu na zawsze ginie razem z naszą śmiercią.
To tyle. Myślę, że nie przynudzałam !
Oyasuminasai! 


poniedziałek, 24 lutego 2014

Irytująco irytujące

Hej. Dzisiaj przychodzę do was z bardzo wielką rozkminą. Otóż dzisiaj moja pani na wosie mówiła coś tam , o czymś ( tak bardzo słucham na lekcjach) i rzuciła takie wyrażenie typu: Mamy XXI wiek, więc ludzie powinni być ... I to mnie strasznie zirytowało. Bo co? To że mamy XXI wiek to znaczy, że mamy być świadomi pewnych , oczywistych, podstawowych spraw, takich jak dyskryminacja ludzi ze względu na rasę, płeć, orientacje seksualną, czy jeszcze innego rodzaju szczegóły? Czy ludzie sądzą, że tego nie było we wcześniejszych wiekach, bądź wtedy człowiek nie musiał zwracać na to uwagi? Ja rozumiem sprawy typowo naukowe, gdzie postęp technologiczny może być tylko na takim poziomie w tych czasach, a nie 1000 lat wcześniej i wtedy takie stwierdzenie typu : Mamy XXI wiek -> nie przeszkadza mi. Ale z tą świadomością ludzi na różne tematy to bym spojrzała dość krytycznie Dla mnie nie liczy się , czy jest się człowiekiem z XXI wieku, czy z XV ... I dziś i wtedy, należałoby być świadomym istnienia takich , a nie innych problemów i próbowanie im zaradzić. Może faktem jest , że nie było tego aż tak widać, ale wątpię, że homoseksualizm narodził się nagle w przeciągu ostatnich 100 lat. Bardzo w to wątpię. Ludzka natura nie zmienia się tak naprawdę od wieków. Może fakt, że nie było też takiej różnorodności ras (w końcu nie odkryli jeszcze Ameryki, a Daleki Wschód był w wielkiej izolacji, ale mieli przecież Afrykę) . Ale do cholery jasnej, podział w społeczeństwie zawsze istniał i czy to nie była czysta dyskryminacja? Proszę was, nie uważacie, że ludzie ze średniowiecza powinni być świadomi, że postępują niezgodnie  ze zwykłą moralnością człowieka? Eh... I to jest dla mnie taki stereotyp z tym : Mamy XXI wiek. I co? I pstro. Mieliśmy X wiek i też powinniśmy być, ale zakładam, że tak nie mówił... Czy to nie dowodzi, że ludzie stają się coraz bardziej zarozumiali, pewni siebie i przywłaszczają sobie wszystko ( włącznie z tym, że mądrzą się czymś, co tak naprawdę by nie istniało, gdyby ktoś kiedyś czegoś mądrego nie udowodnił)?
Ah. Szkoda pisać.
Polecam Imagine Dragons - Radioactive
Bye!
A oto XXI wiek z dużą dawką cynizmu  ode mnie :P

środa, 19 lutego 2014

Bon Scott forever alive in our heart!

Hej. Dzisiaj jest 19 luty. Niby kolejny zwykły dzień, a mimo to dla wielu ludzi na świecie jest to dzień , kiedy napadają ich refleksje, czemu on? Otóż 34 lata temu umarł Bon Scott genialny wokalista AC/DC. Trudno mi o tym nie wspomnieć, gdyż dla całego zespołu posiadam olbrzymi szacunek i w dodatku, jakby nie patrzeć jestem ich zagorzałą fanką. Ten post chciałam poświęcić pamięci Bona. Przybliżę odrobinę jego życiorys. Urodził się w Szkocji w miejscowości Kirriemuir . Naprawdę nazywał się Ronald Belford Scott . W wieku 6 lat przeniósł się do Australii. Z muzyką po raz pierwszy zetknął się podczas nauki gry na perkusji. Później rzucił szkołę i miał na koncie pewne wykroczenia prawne. Był w poprawczaku. Jednak muzyka powodowała, że stawał się lepszym człowiekiem. I tak w  wieku 18 lat założył zespół The Spektors , gdzie występował jako perkusista, czasami jako wokalista. Następnie był zespół The Valentines. Wtedy też poznał Georga Young'a , czyli starszego brata Angusa i Malcolma ( założycieli AC/DC). The Valentines rozpadło się , a Scott dołączył do grupy Fraternity , jako wokalista. Bon otarł się o śmierć podczas poważnego wypadku motocyklowego, po  którym zapadł w śpiączkę na kilka miesięcy. Fraternity się rozpadło. A Bon został kierowcą i ciułał na życie, aż do 1974 kiedy poznał Angusa i Malcolma oraz resztę członków już istniejącego AC/DC . Scott chciał zostać perkusistą w AC/DC, ale bracia Young stwierdzili, że potrzebują go na wokalistę (planowali wyrzucenie Dave Evansa , dotychczasowego wokalisty). Dzięki nowemu wokaliście zespół odnosił coraz większe sukcesy, a w 1979 wyszedł album "Highway to Hell" , dzięki któremu AC/DC znajdowało się w czołówkach zespołów tego gatunku. Bon Scott żył szybko, umarł młodo. Nadmiar alkoholu, branie narkotyków... To musiało się źle skończyć. 19 lutego 1980 po ostrej imprezie w londyńskim klubie Bon zasnął w samochodzie, gdzie rano znalazł go nieżywego jego kolega. Przyczyną zgonu było zadławienie się wymiocinami z powodu zatrucia alkoholem. Oczywiście krążyły różnego rodzaju domniemania co do przyczyn śmierci. Jednak sama śmierć bardzo wstrząsnęła całym AC/DC. Prawie by zostało rozwiązane, lecz członkowie, jednomyślnie stwierdzili , że przecież, nie tego chciał Bon. Album Back in Black już z Brainem Jonhsonem , został nagrany w hołdzie zmarłemu wokaliście.
Może Bona Scotta nie ma już tu z nami , na Ziemii, ale on nadal istnieje w naszych sercach. Jest jakby obecny duchem w każdej piosence AC/DC. Pamiętajmy o ludziach, którzy odeszli tak młodo. Bon miał dopiero 33 lata.


wtorek, 18 lutego 2014

Być starą, czyli mieć 17 lat

Hej. Dzisiaj skończyłam 17 lat. I moja najlepsza przyjaciółka stwierdziła, że jestem już stara ( jest o rok młodsza, łatwo jej mówić). Ale powiem wam tak. Żyję sobie już te kilkanaście lat na świecie i dostrzegam, że to życie jest takie z jednej strony zwyczajne, z drugiej brutalne, z trzeciej szczęśliwe, a z 50-tej upierdliwe...  Tak. Życie ma wiele stron, tych dobrych i tych złych, ale z czasem myślę, że tak naprawdę mało co ma w nim realny sens. Serio. Co ma sens? Chyba największy sens ma samo życie. To, że żyjemy to największy cud tego świata. I nie tylko my ludzie, ale także wszelkie żywe stworzenia. Sens, gdzież on jeszcze może być? Z pewnością nie w sprawach materialnych. Tym bardziej nie w wyglądzie. Wiedza może ma jakiś tam sens. Takie emocje , jak współczucie, empatia , chęć pomocy -> według mnie mają olbrzymi sens w życiu każdego człowieka,gdyż dzięki nim można naprawdę wiele zmienić. Zdrowie jest albo go nie ma, czyli sens też jest albo go nie ma. Wszystkie miłości, przyjaźnie, więzy rodzinne, prędzej czy później tracą swój sens, bo ktoś umiera, a coś co tak naprawdę nie ma celu, nie ma sensu. Nie , żebym nie wierzyła, że przyjaźń , czy miłość oraz rodzina to wartości, które są nie warte naszej uwagi. Broń Boże! Te uczucia umacniają nas, są naszymi podporami i pomagają przeżyć dany nam czas w najlepszy sposób. A powracając do urodzin. Stwierdzam, że to można spokojne pominąć w swojej liście istotnych spraw. Bo tak naprawdę jedynie uświadamiają nam, jak bardzo zbliżamy się do końca naszej podróży po tym świecie. Przyjemnie jednak słyszeć tyle miłych słów od naszych znajomych w dniu urodzin. Podejrzewam , że nie wszystkie są prawdziwe, ale to już inna sprawa.
Żegnam was!
Polecam - AC/DC - The Razors Edge
Bye!

poniedziałek, 17 lutego 2014

To już 2 lata!

Witam! Dzisiaj nie planuje żadnej super zajmującej notki. Mimo to jest co świętować! Czemu? Jestem z wami na tym blogu już 2 rok. Dokładnie dwa lata temu , 17 lutego 2012 roku zrodził się w mojej głowie pomysł na prowadzenie bloga. Blog z początku był jedynie dla mnie, później zapragnęłam, by czytali go także inni :D I tak przez te dwa lata , publikowałam tu swoje myśli, zdjęcia i zapoznawałam was z moim światem. Blog ten przyniósł mi wiele radości. To dzięki niemu mogłam nie raz , wyładować swoje emocje przez pisanie. Tak naprawdę myślę, że blog nie jest obowiązkiem, a jedynie lekarstwem na codzienne smutki i żale. Przynajmniej dla mnie. Dziękuje moim wiernym czytelnikom za te kilka komentarzy pod każdym z postów. Niby nic, ale dla mnie zawsze będą one ważne. Miałam czas , kiedy chciałam , by to miejsce stało się "popularne", jednak chyba ten okres minął i teraz, jak widać mój zapał i entuzjazm przygasł , ale bynajmniej nie znikł całkowicie. Wiem, że piszę bardzo nieregularnie i dość rzadko, ale życie też wymaga uwagi. Poza tym nie chcę zanudzać was bzdurami i piszę wtedy , kiedy czuję taką potrzebę. Myślę, że w ten sposób ten blog staje się dla mnie naprawdę wyjątkowy. Jutro kończę 17 lat i stwierdzam, że blog pozwolił mi się rozwinąć przez te 2 lata. W pewien sposób , dzięki niemu także spoważniałam i otworzyłam się na innych. Jestem naprawdę szczęśliwa , że mogę już od 2 lat prowadzić bloga i należeć do ogromnej społeczności , jaką są blogerzy. Sądzę, że więcej dodawać nie muszę. Chcę wytrwać w prowadzeniu Red Rock jeszcze przez kolejne 2 lata, a nawet i dłużej !
Polecam One Ok Rock - Ending Story







środa, 12 lutego 2014

What the hell?!

Dobry. Dawno mnie tu nie było. Jakoś chyba z 1,5 tygodnia. Ciekawe, czemu? Przypadek , że ferie się skończyły, a na blogu cisza? I don't think so. Nauka, nauka, nauka. Rzygam nauką, projektami, pracami domowymi, sprawdzianami i kartkówkami. Dzisiaj, jakoś tak znalazłam czas i motywacje, żeby coś napisać. Coś, właśnie, tylko co? Ogólnie u mnie tak trochę kiepsko, ale nie będę się tutaj wam wyżalać. Jak będziecie chcieli popatrzeć na dramaty ludzkie to polecam Trudne Sprawy. Taa... Zbliżają się moje urodziny. Mam to powoli gdzieś. Chyba wchodzę w okres w życiu , kiedy człowiek bardziej by chciał zapomnieć ile ma lat, niż cieszyć się, że ma te kolejne wiosny na karku. Chociaż mam dopiero te 16 , praktycznie 17 lat, więc nie wiem, o co mi chodzi... Ogólnie mam dzisiaj takie wrażenie "What the hell?" . Nie ogarniam kilku wydarzeń dzisiejszego dnia i pytam się sama siebie, czemu tak, a nie inaczej? A kto to wie... Olać to. Przepraszam, że takim kiepskim językiem się dzisiaj wypowiadam, ale po prostu szkoda słów na to co się dzieje. Stwierdzam , że ludzie widzą, wiedzą i myślą co chcą nie patrząc na to co tak naprawdę się wokół nich dzieje. Taak, jasne , jak ci źle ponarzekaj na ludzkość. To moja maksyma na życie. Nie, no żartuje. Ale jakoś tak jest, że w takich sytuacjach najlepiej mi się narzeka na niedoskonałość ludzkiej rasy . Powracając do moich rozważań. Idzie sobie jakiś ktoś po ulicy i widzi jak trzech osiłków bije jakiegoś mikrusa. Ten ktoś myśli sobie " Eee tam, nic się temu małemu nie stanie, oni tylko się przepychają", albo "Ahh ta dzisiejsza młodzież ". A tu się okazuje , że tan "mały" zostanie pobity, tak poważnie , że trafi do szpitala. No i czy ludzie nie widzą, tylko to co chcą? Czemu tak jest? Bo kurde łatwiej przejść obok i nic nie robić , niż ruszyć tyłek i pomóc potrzebującemu. Logika ludzi. Ah... Zdenerwowałam się. Kończę to. Pa!


niedziela, 2 lutego 2014

Ależ ja sobie naodpoczywałam

Hej. Dzisiaj małe podsumowanie ferii. Od razu mówię, że nie będzie żadnych zdjęciowych sklejek, gdyż ponieważ nie mam za bardzo zdjęć z tych ferii. Po pierwsze nie powiem, że zmarnowałam czas, bo nawet jak obijałam się cały dzień w domu , to było dla mnie coś , co można nazwać naładowaniem baterii. Tak. Szczerze? Naprawdę odpocząłem podczas tych dwóch , króciutkich tygodni. Cieszę się, że chociaż tyle mogłam sobie odsapnąć od codziennego szkolnego zgiełku. Więc - nie , nie zmarnowałam ferii. Poznałam kilka znaków kenji, napisałam parę rzeczy, trochę ćwiczyłam, zdążyłam być w Warszawie i Żyrardowie, spotkałam się kilkoma znajomymi, widywałam się często z przyjaciółkami, mało myślałam ( mój mózg trochę odpoczął), czytałam, oglądałam i ogólnie poznawałam dalej świat. Bo każdy z nas , przez całe życie poznaje ten świat, którego tak naprawdę nie da się porządnie ogarnąć. Jutro wracam do szkoły. Mam kolejne postanowienia na nowy semestr, na dalszy etap mojego życia. Zbliżają się powoli moje urodziny i myślę, że to straszne,  że tak szybko przybywa mi lat. Na razie mam tylko 16 ( dobra już praktycznie 17), ale co będzie , kiedy ten czas będzie tak szybko przemijał, kiedy będę miała te przykładowe 60 na karku? Będzie trzeba wreszcie pogodzić się z nieuniknionym i cieszyć się tym co się jeszcze ma. Nawiązując do tego, chciałam zwrócić uwagę, że tak naprawdę ferie to nic szczególnego w życiu człowieka. Jeśli są zwyczajne to można je traktować, jako czas , który potrzebny jest do odpoczynku i nic więcej.
Powodzenia we wstawaniu rano, tym którzy tak jak ja idą jutro po 2 tygodniach laby do szkoły na 8 :P
Bye!

Obserwatorzy