Hej. Od dłuższego czasu szukałam wolnej chwili, by obejrzeć film "Życie Pi". W końcu dziś rano to wreszcie uczyniłam. I postanowiłam zrobić krótką recenzję, czym być może was zachęcę do obejrzenia tego dzieła lub też zniechęcę - ale to już zależy od waszych osobistych gustów.
Na początek krótko o fabule:
Film ten jest ekranizacją powieści Yanna Martela ( może niektórzy czytali książkę, ja osobiście nie miałam tej przyjemności , ale chyba niedługo to nadrobię). Pi Patel, syn właściciela zoo, mieszka wraz z rodziną w Indiach. Wkrótce
życie postawi przed nim wyzwanie, które będzie wymagało od niego
niezwykłej determinacji. Rodzina Pi postanawia przenieść się do Kanady. W
trakcie podróży statek ulega uszkodzeniu i tonie. Pi znajduje się w
niewielkiej szalupie na środku Oceanu Spokojnego w towarzystwie hieny,
orangutana, zebry i tygrysa bengalskiego o imieniu Richard Parker.
Rozpoczyna się walka o przetrwanie.
<http://www.filmweb.pl/film/%C5%BBycie+Pi+3D-2012-282892#> brane z tej strony :P
Zawsze chcę sama coś napisać o fabule filmu, ale nigdy mi to nie wychodzi xD
Dobra, a teraz moje przemyślenia na temat tego filmu <czyt. moja recenzja>
Życie Pi to film odebrany przeze mnie w dwojaki sposób. Z jednej strony przerysowane , prawie, że surrealistyczne wyobrażenie niektórych sytuacji z życia Pi, a z drugiej strony płynące z tego filmu głębokie rozważania na temat religii, duszy zwierząt, oraz sprzeczności występujących w rozbitku. Zacznę od religii. Otóż Pi odbiera religię w całkowicie inny sposób niż przewidują to normy. Jest w jednej osobie Hindusem, Chrześcijaninem, Muzułmaninem i Żydem. I choć trudno sobie wyobrazić tak jest w filmowej rzeczywistości. Młody Pi wydaje się wręcz zafascynowany religiami. Nie ma wrodzonych oporów do wyznawania wielu bogów, gdyż jego pierwsza religia ( hinduizm) zakłada , że bogów jest bardzo wielu. Urzekła mnie taka wizja religii w tym filmie. Poruszono tam także jakże istotny dla mnie wątek zwierząt, mianowicie o duszach zwierząt. Pi wierzył , że patrząc w oczy zwierzęcia widzi się wnętrze jego duszy. Też tak sądzę. Jednocześnie pokazano w "Życiu Pi" dramatyzm walki o przetrwanie zwierząt. Sprzeczały się we mnie dwie teorie, dwa odczucia. Z jednej strony doskonale wiedziałam, że takie są prawa natury i że drapieżca pozostanie w pewnym sensie mordercą, z drugiej strony strasznie mnie to poruszyło i przez chwilę pomyślałam: O Boże, to zwierzę jest okrutne! -> co mi się osobiście przytrafiło chyba pierwszy raz. I ostatnie co chciałam napisać to kwestia przetrwania Pi na oceanie. Pi i jego rodzina byli wegetarianinami . Na morzu, kiedy Pi chciał po prostu przeżyć był taki moment, że musiał zabić rybę. Znaczy się najpierw ją zabił ( odezwał się instykt) a potem zaczął płakać i przepraszać tą rybę, że ją zabił oraz pomodlił się do swojego boga. To doskonale ukazywało narastający konflikt w Pi.
Mam nadzieję , że recenzja się podoba. Naprawdę film godny polecenia.
Bye!
Takie filmy chyba nie sa w moim klimacie, chociaz osobowosc Pi wydaje sie interesujaca :D
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo o tym filmie, ale jakoś nigdy nie znalazłam czasu by go obejrzeć. ;d
OdpowiedzUsuńoglądałam i też polecam! świetny film :D
OdpowiedzUsuńByłam na tym w kinie. Świetne przeżycie, a film również polecam :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że dobry film, ale sama jeszcze nie oglądałam :)
OdpowiedzUsuń